wzruszajacy list do mamy
Znowu mamy siebie i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że piszemy do siebie listy bez fizycznej bliskości. Powroty są trudne tak jak trudne są rozstania, a może nawet bardziej ? Kiedy odchodzisz, nie masz obowiązku bycia dobrym i bycia tylko dla mnie. Kiedy wracam, muszę pamiętać o rozstaniu i o tym co Nas podzieliło.
Best chart achievements gained by "List Do Mamy" in all music charts - Top 40 Songs, Top 100 Songs - Daily, Top 10 Annoying Songs, Top 20 Likeable Songs. How often "List Do Mamy" appeared in the top charts compiled by Popnable? "List Do Mamy" is a song by Young Igi.
Stream List do Mamy (feat. Piotr Kajetan Matczuk) by Piramidy on desktop and mobile. Play over 320 million tracks for free on SoundCloud.
Jednak nic nie jest nam dane raz na zawsze, a czas powoli zabiera członków rodziny. Kolejne Boże Narodzenie bez mamy spędza Małgorzata Ohme. Dziennikarka w okresie okołoświątecznym napisała dla rodzicielki wzruszający wiersz. Małgorzata Ohme – święta bez mamy. Święta bez bliskich to wyjątkowo trudny czas.
Read list do mamy's bio and find out more about list do mamy's songs, albums, and chart history. Get recommendations for other artists you'll love.
nonton film mangkujiwo 2 full movie sub indo. Śmierć Izabeli z Pszczyny. Szpital fałszuje dokumentację medyczną? [UWAGA! TVN] Najbliżsi zmarłej w szpitalu w Pszczynie 30-letniej Izabeli wciąż nie mogą pogodzić się z tą bolesną stratą. Mąż zmarłej kobiety przekazał dziennikarzom "Uwagi TVN" list, który napisała do zmarłej matki jej 9-letnia córka. Łzy same cisną się do oczu. Kocham Cię Mamusiu, nie wierzę, że umarłaś i zawsze będę o Tobie pamiętać, zawsze będę Cię kochać, nigdy Ciebie nie zapomnę - w takich wzruszających słowach zmarłą matkę w liście pożegnała jej 9-letnia córeczka. Te słowa sprawiają, że łzy same cisną się do oczu. Teraz Maja będzie musiała wychowywać się bez matki, została jedynie z ojcem Grzegorzem. To smutna historia, która poruszyła mieszkańców całej Polski. Pani Izabela zmarła w szpitalu w Pszczynie pod koniec września tego roku. Była w 22. tygodniu ciąży. Jak wynika z wiadomości, pisanych przez Izę do swojej matki, lekarze czekali aż płód, który nosi sam obumrze. W tym czasie niestety wdało się zakażenie i kobieta zmarła z powodu wstrząsu septycznego. ZOBACZ TAKŻE: Śmierć ciężarnej Izy z Pszczyny. Lekarze fałszowali dokumentację? Zaskakujące ustalenia
Nie jestem kimś, kto łatwo się zakochuje, ani nie uważam się szczególnie łatwa do pokochania. Jestem wybredna, co do ludzi, z którymi spędzam czas. Szybko odpycham tych, którzy mogę być w stanie mnie dać tysiąc wymówek, dlaczego tak jest, głównie przez wydarzenia z mojej przeszłości. Staram się, naprawdę. Nadal mam swoje problemy, ale podoba mi się to, że jestem cholernie dobrą mamą. Jedyną rzeczą, w której nie jestem dobra to romantyczne związki. Kiedy się zakochiwałam, płaciłam za to, często własnym kosztem. Od czasu kiedy jestem matką, nie chcę iść tą nie wchodzi w grę. Mam małą dziewczynkę, teraz muszę się nią zająć. I choć było milion pięknych rzeczy, które wiązały się z jej przyjściem na świat to najpiękniejszym dla mnie jest fakt, że nauczyła mnie być dobrą dla samej siebie. Moja córka i ja mamy się dość dobrze. Jesteśmy szczęśliwe. Żyjemy zdrowe i mamy stabilne życie. Jestem gotowa na wszystko, aby zapewnić nam to, czego potrzebujemy. Działam na własną rękę, jestem gotowa, aby zapewnić jej taki dom na jaki zasługuje, choć inny niż wszystkie. Jestem gotowa, aby stworzyć jej świat, gdzie jest bezpiecznie i wie, że zawsze będzie chciana i we dwie. I szczerze nie jestem pewna, czy jest gdzieś ktoś dla mnie... Naprawdę sądzę, że mogę być sama właściwie przez większość mojego być sama, niż w związku, który nie jest dobry lub nie daje mi i mojej córeczce poczucia stabilności. Dopiero gdy myślę o tym wszystkim, o możliwości dorastania tylko ze mną, zaczynam się pokazać jej przecież jak wygląda zdrowy, romantyczny związek. Ma się tego uczyć ode mnie, prawda? A co jeśli ja po prostu nie jestem w stanie tego zrobić?Ostatnio miałam nadzieję. Był ktoś, kogo zaczynałam naprawdę lubić. Ktoś z kim potencjalnie mogę być. Po raz pierwszy od pięciu lat miałam motyle w brzuchu. To naprawdę dało mi nadzieję. Myślałam, że w końcu mogę być TĄ mamą, która daje przykład, co to znaczy kochać i być kochanym. Ale zanim cokolwiek wydarzyło się między nami, on odebrał sobie życie. Poza bólem i smutkiem jaki czułam, byłam przekonana, że coś musi być ze mną nie się stało: Jestem złą mamą?Wiesz co? To coś, co jestem w stanie zaakceptować. Jest to ofiara, jaką jestem gotowa ponieść, aby chronić moją córeczkę od otaczającego ją smutku. To sprawia, że robi mi się smutno. Ze względu na nią i na mnie. Na zdjęcie, które jestem całkiem pewna, że nigdy nie będzie kompletne. Myślę o tym, za czym ona będzie tęskniła. I będzie tak tylko dlatego, że jej mama nigdy nie będzie zdolna do tego, by się niezły zespół, mamy dość dobre życie. Po prostu... chciałbym, by ona mogła mieć wszystko. Bo zasługuje na ja jestem smutny, że jestem powodem, dla którego prawdopodobnie nie będzie mieć wszystkiego.
Wyniki XXI Powiatowego Konkursu Młodych Talentów Literackich ogłoszono tym razem w GOKu w Siedlcu. Wzięli w nim udział uczniowie szkół podstawowych i średnich z powiatu wolsztyńskiego w czterech kategoriach. Wszystkich gości powitały śpiewem Gabrysia Skrzypczak, Hania Dolata. Jury przyznało w każdej z nich tytuł laureata i kolejne miejsca. Oto nagrodzeni w poszczególnych kategoriach: KATEGORIA I LAUREAT : Lena Mikołajczak – Szkoła Podstawowa w Przemęcie II miejsce : Igor Brychcy – Szkoła Podstawowa nr 5 w Wolsztynie II miejsce : Amelia Woźna – Szkoła Podstawowa w Przemęcie III miejsce : Michalina Szablewska – Szkoła Podstawowa w Buczu KATEGORIA II LAUREAT : Zofia Śliwa : Szkoła Podstawowa nr 3 w Wolsztynie II miejsce : Aleksandra Kaczmarek – Szkoła Podstawowa nr 1 w Wolsztynie III miejsce : Anna Michalewicz – Szkoła Podstawowa w Świętnie KATEGORIA III LAUREAT : Julia Matysiak – Szkoła Podstawowa nr 1 w Wolsztynie II miejsce : Sara Matuszewska – Szkoła Podstawowa nr 3 w Wolsztynie II miejsce : Emila Nowak – Szkoła Podstawowa nr 1 w Wolsztynie III miejsce : Michalina Stasiak – Szkoła Podstawowa w Siedlcu KATEGORIA IV LAUREAT: Marta Kucharska – Zespół Szkół Ogólnokształcących w Wolsztynie II miejsce : Karolina Dolna – Zespół Szkół Ogólnokształcących w Wolsztynie III miejsce: Patryk Maksymowicz – Zespół Szkół Zawodowych w Wolsztynie Nagrody wręczali przedstawiciele Przemętu, Siedlca oraz powiatu. Wyróżniono także nauczycieli przygotowujących swoich uczniów do konkursu. W klimat atmosfery konkursowej wprowadził pan Janusz Mrozkowiak. Pani Dorota Szlachciak przyznała, że nie kryła wzruszenia czytając list do Matki. Wicestarosta Mariusz Silski wręcza nagrody Laureatki ze swoimi paniami nauczycielkami z SP nr 1 w Wolsztynie Juliusz Słowacki, przebywając na obczyźnie, pisał przepiękne listydo swojej matki, przepełnione miłością i tęsknotą. Listy te odczytuje się jako dzienniki poety. Stwórz i Ty, na wzór J. Słowackiego, list, w którym wyrażasz swoje uczucia, przemyślenia, wątpliwości…List zaadresuj do swojej Matki. „Bóg nie może być wszędzie, dlatego wynalazł matkę.” M. Arnold Wolsztyn, 27 marca 2022 r. Najukochańsza Mamo! Chciałabym, żebyś po prostu była, to tak mało, a jednak tak wiele… Pragnę dotknąć Twoich zawsze ciepłych dłoni, zobaczyć Twoje radosne oczy i przytulić się mocno. Chcę, byś pogłaskała mnie po głowie, czule pocałowała w policzek i wypowiedziała te cudowne słowa, że będzie dobrze, że jesteś przy mnie, że mnie kochasz… W uszach ciągle dźwięczą mi Twoje słowa „Idź z Bogiem”, kiedy wychodziłam do szkoły. Dziś, gdy jem na śniadanie bułkę z dżemem, przed oczami mam Ciebie stojącą przy ogromnym garze, w którym smażysz konfitury z dojrzałych owoców z naszego ogrodu. Nieustannie wracam myślami do tych chwil, które nie były niczym nadzwyczajnym, do tych prostych czynności, gestów, słów wypowiedzianych przez Ciebie. Nie mogę wspominać egzotycznych wycieczek, czy szalonych wypraw, bo takich nie było. Były za to zwykłe dni i zwykłe noce, ale z Tobą! Nie ma Cię już na tym świecie, nie ma Cię przy mnie! Patrzę na dom, czuję pustkę. Wiem, że tu nie zawitasz. Chciałoby się rzec: „Szukamy ciepła nawet w kubku z gorącą herbatą, w zaparowanych oknach, bo tak bardzo tęsknimy za ciepłą duszą…” Ta szkatułka, która stoi na komodzie, pamiętasz? Dostałaś ją na swoje 55. urodziny. W niej schowałam najcenniejsze przedmioty, o których może nie wiesz, że je mam… Jest tu ususzony bratek z klombu koło kościoła, zerwałam go, kiedy szłyśmy do święconki. Włożyłam też piórko kaczki z naszym wypraw do parku. Oczywiście jest jeszcze Twój pierścionek zaręczynowy, a z nim Wasza historia miłosna- Twoja i taty. Dzięki temu czuję, że jesteś blisko… Za kilka dni Wielkanoc, to pierwsze święta bez Ciebie… Będziesz gdzieś w pobliżu? Wiem, ile serca wkładałaś w każde święta, ile dla Ciebie znaczyło, żeby było uroczyście i rodzinnie. Powyjmuję wszystkie ozdoby, które zrobiłaś na szydełku: kurki, pisanki, baranki i zajączki, a w wazony wstawię żonkile z bukszpanem i gałązkami wierzby. Usiądę i pomaluję jajka. Na pewno nie będą takie pięknew tym roku, ale zawsze podobało Ci się to, co było zrobione własnoręcznie. Wszystko chwaliłaś. Niedawno znalazłam w szufladzie mnóstwo naszych rysunków i prac, chyba jeszcze z czasów, kiedy chodziłam do przedszkola. Wszystkie Cię zachwycały, nad każdym się rozczulałaś. Pamiętasz, jak się „migałam” od nauki pieczenia i gotowania? A teraz tak bardzo się to wszystko przyda… Przygotuję żurek, jajka faszerowane, szynkę w galarecie. Upiekę sernik, babkę i mazurka. Tak jak Ty… Tylko, że ja czuję się taka zmęczona. Przerasta mnie to. Tak, pamiętam Twoje słowa: „Macierzyństwo to taki zawód, w którym nie można pracować na zmiany”. Mówiłaś tak, gdy przygotowywałaś ostatnie święta, a chłopcy chorowali na covid. No tak, ale ja jestem tylko nastolatką! Nie wiesz, jak bardzo chciałabym, żeby to był tylko zły sen. Często biorę telefoni dzwonię do Ciebie, ale nie odbierasz… Włożyłam go do kieszonki Twojej kurtki… Nie wiem, na co liczę, ale wystarczy mi, że usłyszę Twój głos, kiedy odzywa się poczta głosowa. Jest mi wtedy lżej na sercu. Wiesz, Mamo, na pewno widzisz, co się dzieje na świecie. Chciałabym, w tym niepewnym czasie, móc przytulić się do Ciebie, a Ty szepnęłabyś mi do uszka, że wszystko dobrze się skończy za naszą wschodnią granicą wojna. Codzienne relacje telewizyjne z Ukrainy- ginący cywile i bezbronne dzieci, bombardowania, zniszczenia , to przerażające. „Ludzie ludziom zgotowali ten los” – powtarzałaś te słowa za Nałkowską, gdy wspominałaś losy wojenne moich dziadków. Nauczyłaś mnie, że muszę cenić to, co mam, pomagać, jak tylko mogę. Podobno najlepszym sposobem na to, żeby się zbytnio nie rozczulać nad własnym losem, jest niesienie pomocy ludziom, którzy są w jeszcze gorszej sytuacji. Słyszę Cię jak szepczesz słowa modlitwy za pokój na świecie. Każdego wieczoru dołączam się do niej… Za oknem zaczyna grzać słoneczko i nadchodzi wiosna. Ty na pewno zerkasz do naszego ogródka. Widzę Cię jak spacerujesz i uśmiechasz się. Wzrokiem pozdrawiasz drzewa i krzewy. Wsadziłam Twoje ulubione bratki, a zasadzone przez Ciebie krokusy właśnie rozkwitają. Może jesteś tym motylkiem, który przylatuje od kilku dni, a może to znak, że idzie lepsze jutro? Karmię się tą nadzieją, a Ty bądź blisko mnie, żebym się nie bała. „Człowiek potrzebuje drugiego człowieka bardziej niż chleba i wody”. Dla mnie tym „drugim człowiekiem”, najbliższym mojemu sercu i rozumowi, byłaś właśnie Ty. Pomagałaś zawsze, kiedy pomocy potrzebowałam, robiłaś wszystko, co było w Twojej mocy, abym czuła się kochana. Nie bez powodu Madeleine Delbrel powiedziała: „Matka byłaby zdolna wymyślić szczęście, aby je dać swoim dzieciom” … Brakuje mi naszych rozmów. Kochana Mamo, co robić? Wychowałaś mnie najlepiej jak mogłaś, wpajałaś zasady. Jestem dobrym i wrażliwym człowiekiem, dobrą uczennicą, harcerką, przyjaciółką… Czy wystarczą mi wspomnienia, które chowam w sercu? Cieszę się, że nie zostałam zupełnie sama. Jak dobrze, że mam braci. Rodzeństwa nie docenia się w dzieciństwie, ale kiedy zabraknie rodziców, to cieszymy się, że ich mamy. Możesz być pewna, że każdy z nas ma po Tobie jakąś cząsteczkę. Mówią mi: „cała mama”, a ja jestem taka dumna. Zegar w przedpokoju odmierza godziny, ale kukułka zamilkła wraz z Twoim odejściem. Nie oddaję go do naprawy, bo dla mnie to znak, że coś się skończyło, ale czas nadal płynie… Choć nie rozmawiałyśmy zbyt często o uczuciach, były one obecne w każdym Twoim spojrzeniu, geście. Nigdy nie zwierzałam Ci się ze swoich pierwszych miłosnych perypetii, nie żebym nie miała do Ciebie zaufania, może trochę się wstydziłam o tym mówić. Byłaś jednak moją powierniczką w wielu innych sprawach, może nieco banalnych, ale wtedy dla mnie ważnych. „Matka nie musi wszystkiego rozumieć- wystarczy, że kochała i ochraniała. No i była dumna.”Z kim mam teraz rozmawiać? Kogo zapytać? Szukam Cię wszędzie, dostrzegam w różnych rzeczach. Układam równiutko serwetki, poprawiam zasłonki, ustawiam kubki na półce, bo Ty tak robiłaś. Dwa razy w tygodniu podlewam kwiatki, żeby nie zwiędły. Zakładam Twój fartuszek, kiedy gotuję, a gdy wychodzę na podwórkoz przyjemnością wkładam stopy w twoje znoszone buty. Gdy jest mi już zupełnie źle, gdy czuję się beznadziejnie, ubieram ten naprawdę zniszczony , rozciągnięty sweter, który uwielbiałaś i którego nie pozwoliłaś wyrzucić. Czuję Twój zapach i jestem na chwilę bezpieczna, spokojna. Siadamw fotelu i czekam… Na co? Dobre pytanie… Może na to, że zawołasz mnie na kolację, a możena pretensje, że nie ma chleba, że ktoś ubłocił całą podłogę w kuchni, że znów kosz na śmieci nie został opróżniony! Nigdy nie chciałam tego słuchać, a teraz pragnę to usłyszeć. Mówią, że czas leczy rany, ale to nie oznacza, że znika przyczyna smutku. Tata próbuje mi Ciebie zastąpić! Robi to bardzo nieudolnie, ale naprawdę się stara. Chce być dzielny. Czy można być ojcem i matką w jednej osobie? Czy da radę? Mam wrażenie, że któregoś dnia rozsypie się na milion kawałków. Może nie dziś i nie jutro, ale to kiedyś nastąpi. Pod maską zorganizowanego i silnego człowieka dostrzegam kruchą i słabą istotę. Przez uchylone drzwi widzę, jak siedzi w pokoju i patrzy w ekran telewizora. Nie sądzę, żeby wiedział, co ogląda. Nie sądzę, żeby docierały do niego słowa, które są tam wypowiedziane. Cierpi… Tak samo jak ja? A może jeszcze mocniej? Mężczyźni chyba nie potrafią mówić o emocjach, dlatego milczą. Co lub kto nam może w tej sytuacji pomóc? Nie wiem. Ja piszę ten list, w taki sposób spływają ze mnie emocje. Jak przeżyje swoją żałobę tata? Znów powiem, że nie wiem, ale każdy musi to zrobić na swój sposób. Kolejny raz oglądam zdjęcia i chcę krzyczeć, że jestem wściekła, że zawalił się mój świat. Do kogo mam kierować te żale? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Ciągle powtarzam to pytanie. Choć doskonale wiem, że nikt nie zna na nie odpowiedzi. „To niezwykłe, że żałoba zmienia nawet szczęśliwe wspomnienia w ostre noże, które ranią” Z. Marriott. Będę pisała do Ciebie listy. To będzie mój sposób na radzenie sobie z tą sytuacją. Czy pomoże? Kolejny raz odpowiem, że nie wiem! Czuję jednak, że muszę spróbować… Kocham Cię Mamo Twoja Julka
Jennifer Engele, matka chłopca cierpiącego na zespół Downa, opublikowała na Facebooku list zaadresowany do rodziców zdrowego dziecka. Motywem wzruszającego wyznania było odrzucenie jej syna przez innych. Na post zareagowało 29 000 osób. Zobacz film: "Co należy wiedzieć na temat fizjologii dwulatka?" Z osobami niepełnosprawnymi spotykamy się codziennie: w drodze do pracy, na spacerze czy na zakupach. Jesteśmy przyzwyczajeni do ich obecności i nikogo nie dziwi dziecko z zespołem Downa czy poruszające się na wózku. Są to osoby radosne, które bardziej niż inni, cieszą się z każdego nadchodzącego dnia. Staramy się im pomóc. Istnieją jednak wyjątki odrzucenia, a jednym z nich jest historia tego chłopca. Jennifer Engele z Kolumbii Brytyjskiej opisała swoją historię w otwartym liście na Facebooku. Jej syn, jako jedyny z klasy, nie dostał zaproszenia na przyjęcie urodzinowe jednego z dzieci. - Rozumiem, że brak zaproszenia dla mojego syna było celową decyzją - napisała do matki solenizanta. Facebook Engele sprawdziła, ile dzieci z klasy również nie otrzymało zaproszenia. Próbowała usprawiedliwić decyzję rodziców __myśląc, że solenizant chciał spędzić wyjątkowy dzień w gronie najbliższych przyjaciół. W liście pisała: "Wiem, że Sawyer nie dostał zaproszenia dlatego, że nie ma poczucia humoru. Nie można przecież spotkać szczęśliwszego dziecka, które zaraża śmiechem". Okazało się, że jej syn jako jedyny został wykluczony, a powodem była jego choroba. Jennifer nadmieniła, że nie jest wściekła na rodziców dziecka. Dzięki tej sytuacji mogła bowiem nagłośnić temat związany z zespołem Downa, a list stał się szansą opisania choroby. "Osoby z zespołem Downa chcą tych samych rzeczy, co ty czy ja: ciepłych relacji, miłości... Chcą też chodzić na przyjęcia urodzinowe" - pisała w liście. Engele podzieliła się również swoimi spostrzeżeniami na temat choroby. Podczas ciąży martwiła się, że rodzeństwo nie zaakceptuje chorego brata. Nie znała symptomów zespołu Downa, więc nie wiedziała, z czym przyjdzie się jej zmierzyć po narodzinach kolejnego dziecka. Obecnie rodzeństwo jest w bardzo bliskiej relacji. Jennifer w liście wyraziła także nadzieję na spotkanie się z rodzicami dziecka z klasy. - Wszyscy rodzice chcą, by ich dzieci były lubiane, miały przyjaciół i nie pozostawały z boku - dodała. Nie wiedziała jednak, że list dotrze do tak dużej liczby osób. Facebook Swoim postem wywołała burzę w internecie. Rodzice innych chorych dzieci komentowali list, skarżąc się na odrzucenie społeczne. Ukazało to skalę problemu znieczulicy we współczesnym świecie. Komentarze dotyczyły też zdjęcia Sawyera, które Jennifer dodała do listu. "Jesteś uroczy a twoje okulary są genialne! Nie mogę uwierzyć, że ktoś nie chce spędzać z tobą czasu" - pisał jeden z internautów. "Nie znamy się, ale Sawyer we wrześniu jest zaproszony na urodziny mojego syna" - napisał innu rodzin. Engele po kilku dniach zaktualizowała swój post. Historia ma szczęśliwe zakończenie. Rodzic dziecka, który nie zaprosił Sawyera na urodziny, przeczytał list na Facebooku. Na spotkaniu przeprosił i rozmawiał z Jennifer na temat zespołu Downa. W rezultacie Sawyer otrzymał specjalne zaproszenie, a perspektywa przyjęcia urodzinowego w gronie przyjaciół z klasy sprawiła wielki uśmiech na jego twarzy! polecamy
- Mam dwie wiadomości: jedną dobrą i jedną złą. Zła to taka, że najwyraźniej jestem martwa - zaczyna swój list do córki i rodziny 35-letnia Heather McManamy. Już wcześniej media pisały o jej walce z rakiem i listach, które zostawia córce, ale jej ostatnie "przemówienie" po prostu ściska gardło tak, jak nic innego. List zaczyna się tak, jak by wszystko było jednym, wielkim żartem: "Dobra wiadomość to taka, że jeśli to czytacie, na pewno wy nie jesteście martwi (przynajmniej jeśli po śmierci nie ma wifi). Tak, to jest do dupy. Tak bardzo do dupy, że nie umiem tego opisać, ale cholernie cieszę się, że moje życie było tak pełne miłości, radości i wspaniałych przyjaciół. Szczęśliwie mogę powiedzieć, że niczego nie żałuję i każdą unjcę energii wykorzystałam tak, by żyć pełnią życia. Kocham Was wszystkich i dziękuję za te wspaniałe chwile". Jednocześnie kobieta podkreśliła w liście, że prosi o uszanowanie faktu, iż jej rodzina "nie jest religijna". "Jeśli jakaś religia przynosi wam komfort, cieszę się z tego. Ale proszę, proszę, proszę nie mówcie Briannie, że jestem w niebie. W jej umyśle to oznacza, że chciałam być gdzieś indziej, niż ona i że ją zostawiłam. A w rzeczywistości robiłam wszystko, co mogłam, żeby być przy niej, bo nie było ŻADNEGO miejsca, w którym chciałabym być bardziej niż z nią i Jeffem. Proszę, nie mieszajcie jej w głowie i pozwólcie przez sekundę pomyleć, że to wszystko nieprawda. Bo przecież ja nie jestem w niebie, jestem tutaj, tylko już nie w tym kiepskim ciele, które zwróciło się przeciwko mnie. Moja energia, moja miłość, mój śmiech, te wspaniałe wspomnienia, to wszystko jest tutaj z wami... Proszę, opowiadajcie Briannie dużo historyjek, by wiedziała, jak bardzo ją kochałam i jak bardzo dumna z niej byłam i zawsze będę (i sprawcie, że to będzie brzmieć bardziej cool niż u mnie). Bo niczego tak nie kocham, jak być jej matką. Niczego. Każdy moment z nią był takim szczęściem, którego wcześniej nie umiałam sobie wyobrazić." Heather apeluje też, by nie mówić, że "przegrała z rakiem". "Rak zabrał mi prawie wszystko, co miałam, ale nigdy nie zabrał mi miłości ani nadziei. To nie była "walka", tylko życie, które często jest brutalnie losowe i niesprawiedliwe, i tylko tyle. Nie przegrałam, do cholery. Wszystkie te lata, kiedy żyłam z rakiem, uważam za całkiem spore zwycięstwo. Proszę, pamiętajcie o tym." Kobieta zwróciła się w ostatnim liście także do męża. Co najważniejsze, miałam niesamowite szczęście, że spędziłam ponad dekadę z miłością mojego życia i najlepszym przyjacielem, Jeffem. Prawdziwa miłość i bratnie dusze istnieją. Z Jeffem u boku każdy dzień był pełen śmiechu i miłości. To najlepszy mąż we wszechświecie. Mimo raka, nigdy nie chciał uciec, tak jak wielu innych ludzi. (...) Serce łamie mi się na pół z powodu tego, że muszę się pożegnać. Jeśli jest to dla Was chociaż w połowie tak smutne, jak dla mnie, serce pęka mi znowu, bo nikomu z Was nie chcę sprawiać przykrości. Mam nadzieję, że z czasem będziecie o mnie myśleć z uśmiechem, bo cholera, mieliśmy naprawdę zapierające dech w piersiach życie. 35-latka apeluje też do wszystkich innych ludzi: "Jeśli macie zamiar iść na mój pogrzeb, pójdźcie do baru i uczyńcie mnie dumnymi. Puśćcie "Beczka piwa na mojej trumnie" (piosenka - przyp. red.) i tańczcie na barze. Celebrujcie piękno życia imprezą, która skopie wam tyłki, bo wiecie, że tego bym chciała. I wierzę, że w jakiś sposób też się tam znajdę. Nie mogę się doczekać, aż będę straszyć każdego z Was, więc to nie do końca pożegnanie, skoro zobaczymy się później. Proszę, zróbcie mi przysługę i każdego dnia zastanówcie się nad kruchością przygody zwanej życiem. I nigdy nie zapominajcie: każdy dzień się liczy."
wzruszajacy list do mamy